Ubezwłasnowolnili syna bez wiedzy ojca – Sąd nie widzi problemu.
Pan Arkadiusz o tym, że jego syn został całkowicie ubezwłasnowolniony, dowiedział się przypadkiem – trzy lata po wydaniu orzeczenia przez Sąd Okręgowy w Szczecinie. Nigdy nie został zawiadomiony o wszczęciu postępowania, nie był jego uczestnikiem, nie wyznaczono dla niego kuratora, a jego nazwisko nie pojawiło się nawet w korespondencji procesowej. Tymczasem od samego początku miał on ustawowe prawo uczestniczyć w tej sprawie – zarówno jako przedstawiciel ustawowy, jak i jako osoba zainteresowana w rozumieniu przepisów kodeksu postępowania cywilnego.
Postępowanie o ubezwłasnowolnienie zostało zainicjowane w 2011 roku przez matkę chłopaka, w czasie gdy syn miał 17 lat. Rodzice nie byli ze sobą już od dawna. Już na tym etapie – zgodnie z obowiązującymi przepisami – zachodził bezwzględny obowiązek objęcia postępowaniem obojga przedstawicieli ustawowych. Mimo to Sąd Okręgowy w Szczecinie prowadził sprawę z całkowitym pominięciem ojca, choć jego dane znajdowały się w akcie urodzenia dołączonym do wniosku.
Przepisy określające, komu przysługuje udział w postępowaniu o ubezwłasnowolnienie małoletniego, są klarowne, a wykładnia językowa nie powinna budzić najmniejszych wątpliwości co do ich znaczenia. Zgodnie z art. 545 § 1 pkt 3 k.p.c. „wniosek o ubezwłasnowolnienie może zgłosić jej przedstawiciel ustawowy (rodzic)”. Natomiast na podstawie art. 546 § 1 pkt 2 k.p.c. „uczestnikami postępowania o ubezwłasnowolnienie są z mocy samego prawa prócz wnioskodawcy jej przedstawiciel ustawowy.”
Z zestawienia tych przepisów wynika, że ustawodawca celowo użył sformułowania „prócz”, aby wyraźnie rozdzielić rolę wnioskodawcy od pozostałych uczestników. Oznacza to, że jeżeli dana osoba ma tylko jednego przedstawiciela ustawowego, a ten zarazem składa wniosek, to staje się on jedynym uczestnikiem postępowania. Natomiast gdy przedstawicieli ustawowych jest więcej – jak w przypadku Pana Arkadiusza – to drugi z rodziców, również będący przedstawicielem ustawowym, powinien być objęty udziałem w sprawie z mocy prawa, niezależnie od tego, że pierwszy rodzic jest wnioskodawcą.
Taka konstrukcja legislacyjna nie jest przypadkowa – została pomyślana w sposób, który ma zapewnić należytą ochronę interesu obojga rodziców, zwłaszcza w sytuacjach, gdy jedno z nich podejmuje działania jednostronnie, bez wiedzy drugiego.
Dodatkowo, kodeks postępowania cywilnego zawiera przepis ogólny – art. 510 § 1 k.p.c. – który stanowi: „Zainteresowanym w sprawie jest każdy, czyich praw dotyczy wynik postępowania, może on wziąć udział w każdym stanie sprawy aż do zakończenia postępowania w drugiej instancji.” Paragraf drugi przewiduje: „Jeżeli okaże się, że zainteresowany nie jest uczestnikiem, sąd wezwie go do udziału w sprawie. Przez wezwanie do wzięcia udziału w sprawie wezwany staje się uczestnikiem. W razie potrzeby wyznaczenia kuratora do zastępowania zainteresowanego, którego miejsce pobytu jest nieznane, jego wyznaczenie następuje z urzędu.”
Dodatkowym argumentem potwierdzającym konieczność udziału obojga rodziców jako uczestników postępowania jest rozważenie sytuacji, w której wniosek o ubezwłasnowolnienie osoby małoletniej składa inna osoba – np. dorosłe rodzeństwo. W takim przypadku żadne z rodziców nie jest wnioskodawcą, a oboje pozostają przedstawicielami ustawowymi dziecka. Wówczas nie sposób wyobrazić sobie sytuacji, w której tylko jeden z rodziców zostaje uznany za uczestnika postępowania, a drugi jest z niego arbitralnie wykluczany.
Skoro więc ustawa posługuje się pojęciem „przedstawiciela ustawowego” w liczbie pojedynczej, ale poprzedza je słowem „prócz wnioskodawcy”, to oznacza, że zawsze należy brać pod uwagę realny stan faktyczny – a więc liczbę przedstawicieli ustawowych i ich tożsamość względem osoby składającej wniosek. Gdy przedstawicieli jest dwóch, a tylko jeden z nich jest wnioskodawcą, to drugi z nich staje się uczestnikiem z mocy prawa. Odmienne rozumienie prowadziłoby do sytuacji prawnie absurdalnej – gdzie o tym, który z rodziców bierze udział w postępowaniu w przypadku gdy wniosek złożyło rodzeństwo, przesądzałby przypadek lub subiektywny wybór sądu, mimo że oboje sprawują pełnię władzy rodzicielskiej.
Pan Arkadiusz nigdy nie otrzymał z sądu żadnego wezwania ani zawiadomienia o toczącym się postępowaniu. Tymczasem po blisko dwunastu latach – już po zakończeniu sprawy – sąd udostępnił mu akta na podstawie art. 525 k.p.c.. Zgodnie z literalnym brzmieniem tego przepisu, akta mogą być udostępnione osobie niebędącej uczestnikiem tylko wtedy, gdy sąd uzna potrzebę ich przeglądania za dostatecznie usprawiedliwioną. Oznacza to, że sąd de facto potwierdził, iż Pan Arkadiusz posiadał interes prawny w sprawie – a co za tym idzie powinien był zostać uznany za osobę zainteresowaną w rozumieniu art. 510 § 1 k.p.c. od samego początku postępowania.
W odpowiedzi przekazanej redakcji przez Rzecznika Prasowego Sądu Okręgowego w Szczecinie, Sędziego Michała Tomalę, sąd sugeruje, że skoro jeden z rodziców może samodzielnie złożyć wniosek o ubezwłasnowolnienie, to zgoda drugiego nie jest wymagana, a jego udział w postępowaniu nie jest niezbędny – choć potencjalnie możliwy. Co więcej, w piśmie zawarto stwierdzenie, jakoby przepis szczególny dotyczący ubezwłasnowolnienia „(…) wyłączał stosowanie art. 510 § 2 k.p.c.”
Stanowisko to nie znajduje potwierdzenia ani w obowiązujących przepisach prawa, ani w utrwalonym orzecznictwie. Wręcz przeciwnie – Sąd Najwyższy w nadal aktualnym postanowieniu z dnia 30 kwietnia 1965 r. (sygn. II CZ 23/65) wyjaśnił:
„Dystynkcja w zakresie obu przepisów prowadzi do wniosku, że art. 546 k.p.c. nie wyłącza stosowania art. 510 k.p.c., tym samym więc uczestnikiem postępowania o ubezwłasnowolnienie może być oprócz osób wymienionych w art. 546 k.p.c. również zainteresowany, o którym mowa w art. 510 k.p.c.”
W świetle tego, udział drugiego rodzica, w tym wypadku Pana Arkadiusza – powinien być zapewniony, albowiem jak Sąd Najwyższy słusznie podkreślił ojciec osoby ubezwłasnowolnianej nie musi wykazywać, iż wynik postępowania dotyczy jego praw, a jego status zainteresowanego wynika z samej konstrukcji przepisów o legitymacji do wszczęcia postępowania.
W podobnym tonie wypowiedział się Sąd Najwyższy, który w postanowieniu z dnia 4 lutego 1974 roku w sprawie II CR 829/73 stwierdził: „Zainteresowanymi w rozumieniu art. 510 § 1 k.p.c. w postępowaniu o ubezwłasnowolnienie są osoby, które z mocy art. 545 k.p.c. uprawnione są do zgłoszenia wniosku o wszczęcie postępowania o ubezwłasnowolnienie.”
Jednocześnie redakcja podkreśla, że już sama treść art. 546 § 1 pkt 2 k.p.c. wprost przewiduje, iż uczestnikiem postępowania – obok wnioskodawcy – jest każdy przedstawiciel ustawowy osoby, której wniosek dotyczy. Przepis ten nie zawęża udziału procesowego do jednego przedstawiciela, lecz obejmuje całe grono osób, którym przysługuje ta funkcja. Oznacza to, że jeżeli jeden z rodziców (np. matka) składa wniosek jako przedstawiciel ustawowy, to drugi rodzic – również posiadający władzę rodzicielską – staje się uczestnikiem postępowania z mocy prawa. Konstrukcja przepisu nie pozostawia tu pola do uznaniowości ani zawężającej wykładni: użycie słowa „prócz” jednoznacznie wskazuje, że ustawodawca miał na celu włączenie wszystkich przedstawicieli ustawowych, z wyłączeniem osoby składającej wniosek.
Tymczasem Sąd Okręgowy w Szczecinie nie tylko nie powiadomił Pana Arkadiusza o wpływie wniosku, ale w późniejszej komunikacji publicznej skierował narrację na tory formalne, próbując wywołać wrażenie, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Analiza przepisów, orzecznictwa oraz ustalonego stanu faktycznego prowadzi jednak do jednoznacznego wniosku: udział Pana Arkadiusza w postępowaniu był jego prawem, a obowiązek zapewnienia mu tego udziału ciążył na sądzie. W sytuacji, gdy udział ten nie został zapewniony – np. miejsce zamieszkania ojca byłoby nieznane, sąd powinien ustanowić dla ojca kuratora procesowego. Do takiej czynności w sprawie nie doszło.
W chwili pierwszych czynności sądu syn był jeszcze małoletni, co oznaczało bezwzględny obowiązek objęcia postępowaniem obojga przedstawicieli ustawowych. Próba usprawiedliwienia pominięcia ojca faktem późniejszego uzyskania pełnoletności – jak sugeruje sędzia Michał Tomala w odpowiedzi dla redakcji – pozostaje bez znaczenia prawnego i stoi w sprzeczności z ustalonym stanem faktycznym. Ponadto irrelewantny dla opisywanej sprawy był przywołany przez rzecznika przepis dotyczący ubezwłasnowolnienia częściowego, w sytuacji gdy zarówno wniosek matki jak i zapadłe orzeczenie dotyczyły ubezwłasnowolnienia całkowitego.
Udzielone przez Rzecznika wyjaśnienia, choć na pierwszy rzut oka mogły sprawiać wrażenie rzeczowego odniesienia się do faktów, w istocie okazały się działaniem pozornym – pozbawionym zarówno oparcia w przepisach prawa, jak i właściwej oceny rzeczywistego przebiegu postępowania.
Tym, co budzi poważne dodatkowe wątpliwości co do rzetelności postępowania, jest fakt, że sprawą ubezwłasnowolnienia syna Pana Arkadiusza zajmowało się aż ośmiu zawodowych sędziów Sądu Okręgowego w Szczecinie, a lista ta obejmuje następujące osoby:
- Sędzia Barbara Wituszko
- Sędzia Danuta Olszewska
- Sędzia Wojciech Machnicki
- Sędzia Joanna Kitłowska-Moroz
- Sędzia Agnieszka Skrzypiec
- Sędzia Katarzyna Krasny
- Sędzia Halina Musiał
- Sędzia Agnieszka Tarasiuk-Tkaczuk
Mimo tak rozbudowanego i wieloosobowego składu, w toku kilkuletniego postępowania żaden z sędziów nie zidentyfikował naruszenia podstawowej zasady udziału uczestników wynikającej z przepisów prawa, że udział Pana Arkadiusza w sprawie wynikał z mocy samego prawa.
Niezrozumiałe pozostaje również zachowanie Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, reprezentowanej przez prokurator Annę Staniszczak. Z akt sprawy wynika, że w toku postępowania prokurator nie dopilnowała, by sąd powiadomił Pana Arkadiusza o toczącym się postępowaniu. Przypominamy, że na prokuraturze ciąży obowiązek stania na straży praworządności, który w tej sprawie nie został wypełniony w najbardziej elementarnym zakresie.
Po uprawomocnieniu się orzeczenia o ubezwłasnowolnieniu syna, matka chłopaka zwróciła się do Sądu Rejonowego Szczecin-Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie o ustanowienie jej opiekunem prawnym. Sąd wyraził na to zgodę. O tym postępowaniu Pan Arkadiusz również nie został poinformowany, mimo że dotyczyło ono dalszych decyzji dotyczących osoby mu najbliższej.
Warto przy tym zaznaczyć, że jednym z ustawowych obowiązków opiekuna prawnego osoby całkowicie ubezwłasnowolnionej jest składanie do sądu rodzinnego regularnych sprawozdań – co do zasady co trzy miesiące. Mimo to, gdy Pan Arkadiusz wystąpił z wnioskiem o wgląd do akt sprawy opiekuńczej, VIII Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego Szczecin-Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie odmówił mu tego prawa.
W odpowiedzi udzielonej redakcji przez Wiceprezes Sądu Sędzię Anetę Drzewiecką, działającą z upoważnienia Prezes Sądu SSR Magdaleny Pasieki-Paczek, sąd odmówił również ujawnienia nazwiska sędziego, który podpisał się pod odmową wglądu w akta. Stanowi to rażące naruszenie obowiązku udostępniania informacji publicznej, w tym danych o osobach pełniących funkcje publiczne w ramach postępowań sądowych.
Zgodnie z art. 23 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej: „Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”
Fundacja Wyrywanych z Piekła Narcyzmu z siedzibą w Szczecinie podejmie zdecydowane działania by tego rodzaju uchybienia proceduralne nie były w przyszłości usprawiedliwiane uproszczonymi odczytami przepisów postępowania zarówno w obszarze okręgu szczecińskiego, jak i na terenie całego kraju.
Paweł Panufnik - Redaktor Naczelny